Minął miesiąc od kiedy Zuzka jest z nami. Już albo dopiero. Niesamowicie jest przyglądać się każdego dnia, jak Kruszynka rośnie, z poziomu becika zaczyna obserwować świat, uśmiechać się i stroić śmieszne minki (póki co bezwiednie).
Mała rośnie, rozwija się, a ja przewartościowuję swój świat. Niemal do dnia porodu pracowałam, teraz jestem stateczną (uziemioną) matką i panią domu. Bynajmniej nie perfekcyjną:) Karmię, przewijam, noszę na rękach, piorę jak szalona i… niemal nie wychodzę z domu. To ostatnie to dla mnie nowość, z którą trudno się pogodzić. Pogoda jest kapryśna, albo leje jak z cebra albo duje wiater (w Tatrach halny, co odczuwam 400 km od gór:)), więc na razie nie wychodzimy na pole. Zadowalamy się póki co tzw. werandowaniem, czyli opatulaniem dzieciątka i otwieraniem szeroko okna. Na wychodzenie na taras i dalej, na spacery z wózkiem, niebawem przyjdzie pora. Od czasu do czasu udaje mi się napisać posta na bloga i obrobić zdjęcia w Lightroomie.
Dziś każde wyjście z domu to luksus. Zwykle jest to wyjście do lekarza lub z Ozzim do weterynarza. Luksusem jest wypad na pocztę, do biblioteki czy do spożywczego. Gdy S. wraca z pracy do domu staram się każdego wieczoru wyrwać na kwadrans na spacer z psem, by zaczerpnąć powietrza, przewietrzyć siebie i swoje myśli.
A wieczorami krzątając się w kuchni lubię spoglądać na oddalony o kilka kilometrów komin elektrociepłowni w Mosznie opleciony wianuszkiem czerwonych, pulsujących świateł. Nad nim od czasu do czasu przelatują samoloty, których światełka każą mi zgadywać w którą stronę świata lecą.
Ale nie narzekam. Macierzyństwo to nowe, cudowne doświadczenie.
Narodziny Zuzanki to również okazja do wzmożonych odwiedzin gości, znajomych i krewnych, tych dalszych i tych bliższych. Kiedy moja mała córeczka ma dobry i twardy sen, czasem uda mi się z okazji tych wizyt upiec ciasto. Pod warunkiem, że wybiorę łatwy przepis.
Do takich należy ten na ciasto czekoladowe, który zaczerpnęłam ze strony Kwestiasmaku.com. To ciasto, z małymi modyfikacjami, piekłam już kilkakrotnie i muszę przyznać, że jest przepyszne. Czekolada w środku oraz w roli polewy sprawia, że każdy kęs rozpływa się w ustach. Czekoladę deserową uzupełniłam jej gorzką wersją, dzięki czemu wypiek nabrał swoistej „głębi”. Jeśli jesteście fanami czekolady, koniecznie spróbujcie upiec to cudo:)
CIASTO CZEKOLADOWE
Ajka Minął miesiąc od kiedy Zuzka jest z nami. Już albo dopiero. Niesamowicie jest przyglądać się każdego dnia, jak Kruszynka… słodkie Myśli nieuczesane świeżo upieczonej mamy i najlepsze pod słońcem ciasto czekoladowe European DrukujSkładniki
na ciasto:
- 80 g masła
- po 50 g czekolady deserowej i gorzkiej (ta ostatnia powinna zawierać co najmniej 70% kakao)
- 2 jajka
- 100 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 130 g cukru trzcinowego
- 125 ml mleka
na polewę:
- 50 g masła
- 50 g czekolady deserowej
Instrukcja
Przygotowujemy ciasto: masło i czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej, następnie dodajemy mleko i mieszamy całość na jednolitą masę.
Cukier i jajka miksujemy na puszystą masę, następnie dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz przestudzoną masę czekoladowo-mleczną. Miksujemy całość (krótko) do połączenia się wszystkich składników. Ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy ok. 35 minut w temperaturze 175ºC. Ciasto powinno pozostać w środku lekko wilgotne. Wyjmujemy na kratkę kuchenną, aby ciasto lekko przestygło.
Przygotowujemy polewę: masło i czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, mieszamy całość na jednolitą masę i rozsmarowujemy na lekko przestudzonym wierzchu ciasta.
Smacznego:)
Notatki
na podstawie przepisu z www.kwestiasmaku.com