Gdzieś w środku lata w WKD-ce usłyszałam rozmowę dwóch starszych pań. Jedna mówiła do drugiej z troską: „No dopiero co patrzyłam na kalendarz, a był czerwiec, a tutaj raptem już prawie połowa lipca. No popatrz…”.
I choć nie jestem na emeryturze przybijam piątkę wszystkim seniorkom mamrocząc pod nosem „Kiedy ten czerwiec zleciał, no kiedy?!”
A tak poważnie, to mój czerwiec obfitował w reportaże z uroczystości: było kilka chrztów i jeden ślub (plus wesele). Czyli repo, które uwielbiam tak samo, jak domowe sesje noworodkowe
Reportaż, choć jest niełatwą pracą (bo wymaga od fotografa ciągłej czujności, refleksu i odrobiny intuicji), jak żadna inna forma, daje też niesamowitą możliwość zamknięcia materiału zdjęciowego w jedną spójną całość. A stąd tylko krok do opowiadania historii.
Dziś mogę pokazać Wam i „opowiedzieć zdjęciami” pewien ślub.