Zakopiańsko

przez Ajka

Co roku o tej porze jesteśmy w Zakopanem. Przyjeżdżamy do mojego rodzinnego miasta zwykle na 3-4 dni, by odwiedzić grób moich Bliskich, spotkać się ze starymi znajomymi (którzy albo tu wciąż mieszkają, albo przyjeżdżają na chwilę, tak jak ja) i oczywiście pójść w góry.

Pierwszego dnia jedziemy na cmentarz uprzątnąć grób i zajrzeć na Drogę do Daniela, popod Regle, gdzie stoi mój „były” dom. Jest sentymentalnie. Na koniec włóczymy się po Krupówkach, sprawdzamy co grają w „Sokole” i co się zmieniło w mieście.

Nazajutrz ruszamy w góry. Choć to bardzo niehigieniczne i niezdrowe, zwykle nie mamy czasu na rozgrzewkę stawów i lecimy wyżej niż powinniśmy, np. na Gąsienicową przez Jaworzynkę, a wracamy łagodniej przez Skupniów Upłaz i Boczań. Stałym punktem wypraw podczas naszego pobytu jest jedno z moich ukochanych miejsc: Rusinowa Polana i Wiktorówki.

Dziś zapraszam na subiektywną garść fotek z obrzeży mojego miasta po sezonie. Jeśli nie przepadacie za tłumami i lubicie góry późnojesienną porą, przyjeździe tu kiedyś w tym okresie. Moje miasto odwdzięczy Wam się spokojem, gościną, a Tatry zachwycą surowością.

Może polubisz także

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić komfort użytkowania. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuj Więcej

Polityka prywatności i ciasteczka