Jak ogień z wodą. Pieczeń z indyka i pasztet wegetariański

przez Ajka

Mniej więcej raz na kwartał piekę indyka z nadzieniem szpinakowo-czosnkowym. Świetnie nadaje się na kanapki i jest o niebo lepszy niż faszerowane indyki, które można kupić w sklepach na stoiskach z wędlinami. Indyka nadziewam czosnkiem, świeżymi liśćmi szpinaku, serkiem naturalnym i bułką namoczoną w mleku. Przynajmniej mam pewność, że w środku nie ma polepszaczy, wzmacniaczy smaku i innych dziwnych substancji, które sprawiają, że indyk waży więcej niż powinien i nie psuje się w mgnieniu oka. Niestety nie wiem czym był karmiony indyk i w jakich warunkach odbywała się hodowla, ale póki co, na to nie mam wpływu.

Tak się złożyło, że w czasie, gdy przygotowywałam rzeczonego indyka, moja Mama robiła pasztet według przepisu mego Brata. Pasztet wegetariański, z dużą ilością natki pietruszki i młodego czosnku.

Upieczony indyk spotkał się pewnego wieczoru na kolacji z pasztetem wege. Na pierwszy rzut oka, dwa przeciwieństwa nie do pogodzenia. Jednak, gdy jedno i drugie wylądowało na kromce świeżego wieloziarnistego chleba, okazało się, że stanowią zgrany duet. Było romantycznie i przy świecach. Sami zobaczcie:)

Może polubisz także

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić komfort użytkowania. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuj Więcej

Polityka prywatności i ciasteczka