Zrób coś dla Ziemi, czyli makaron w sosie śmietanowym z fenkułem, szpinakiem i suszonymi pomidorami

przez Ajka

 

Coraz częściej myślę o przejściu na wegetariańską dietę. Nie wegańską, bo nie wyobrażam sobie życia bez jajek i miodu, ale wegetariańska coraz bardziej mnie kusi i nęci. Czytam o dewastacji środowiska i gazach cieplarnianych, których straszne ilości produkują przemysłowe hodowle zwierząt. Czytam o cierpieniu brojlerów, które są tak tuczone, że przed ubojem osiągają monstrualną wagę (to tak, jakby pięcioletnie dziecko ważyło 100 kg). Oliwy do ognia dolewają ostatnie afery z nielegalnymi ubojniami zwierząt…

Alarmujące raporty o stanie środowiska naturalnego mówią o tym, że mamy zaledwie 12 lat na reakcję, by ocalić planetę. Politycy są na to głusi, ale każdy z nas może zrobić coś dla Ziemi. Niewiele, ale w skali planety być może dużo.

Powinniśmy zmieniać wszystko, co można, także swoje życie, tak by stało się ono jak najmniej obciążającym przyrodę. Jest dużo możliwości: od ekologicznych źródeł energii do drobiazgów typu nieużywanie torebek foliowych, segregowanie śmieci, mniej mięsa w diecie. Styl życia. Ślad ekologiczny, który zostawiamy na planecie, jest zdecydowanie za duży i to musi się zmienić. A czasu mamy coraz mniej. [prof. Piotr Skubała w wywiadzie da Zwierciadła, nr 1 (2067) ze stycznia 2019 r.]

Wiem, że dieta wegetariańska wymaga suplementacji niektórymi witaminami i mikroelementami i mam świadomość, że trzeba się do niej przygotować i zaplanować. Póki co, zamawiam kolejne książki kulinarne o roślinnej kuchni i w menu przemycam strączki. Przeglądając książki o wege kuchni coraz częściej myślę, że jedząc zdrowiej przy okazji mogłabym zrobić coś dobrego dla naszej planety.

Rodzina już została uprzedzona, że gdy gotuję obiad dla wszystkich, nie znajdą w nim raczej mięsa. I choć nie wszystkim się to podoba, postanowiłam ograniczać jedzenie mięsa. Wyjątkiem jest tutaj Zu, która w przedszkolu jada mięso, a w domu gotuję jej co kilka dni zupy na małej porcji indyka. I dorzucam strączki, co nie jest aż tak trudne, bo toleruje ciecierzycę i soczewicę:)

Idąc tym tropem, przygotowałam wegetariański sos do makaronu. Smaczny i szybki obiad. Spróbujcie. Matka Ziemia będzie Wam wdzięczna:)

MAKARON W SOSIE ŚMIETANOWYM Z FENKUŁEM, SZPINAKIEM I SUSZONYMI POMIDORAMI

Coraz częściej myślę o przejściu na wegetariańską dietę. Nie wegańską, bo nie wyobrażam sobie życia bez jajek i miodu, ale wegetariańska coraz bardziej mnie… na obiad Zrób coś dla Ziemi, czyli makaron w sosie śmietanowym z fenkułem, szpinakiem i suszonymi pomidorami European Drukuj
Porcje: 4
Nutrition facts: 200 Kalorie 20 grams fat
Ocena 5.0/5
( 1 oceny )

Składniki

  • 1 opakowanie dowolnego makaronu
  • 200 ml śmietany 30%
  • fenkuł
  • 2 małe pory (tylko biała część)
  • 3 garście szpinaku baby
  • 3-4 suszone pomidory
  • 2-3 łyżki sera typu parmezan
  • olej rzepakowy
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz

Instrukcja

Fenkuł i pory drobno kroimy, wrzucamy na dużą patelnię z rozgrzanym olejem. Smażymy 2-3 minuty, a następnie dolewamy 1/2 szklanki wody, przykrywamy pokrywką i dusimy na małym ogniu do miękkości warzyw. Dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej oraz sól i pieprz do smaku. Wlewamy śmietankę i krótko zagotowujemy sos.

Gotujemy makaron al dente. Do sosu dodajemy szpinak, dusimy chwilę, a gdy zwiędnie, dorzucamy suszone pomidory pokrojone w paseczki. Na talerze wykładamy makaron, polewamy sosem,  a wierzch posypujemy startym parmezanem.

Smacznego:)

Może polubisz także

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić komfort użytkowania. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuj Więcej

Polityka prywatności i ciasteczka