Są ludzie, którzy są fotogeniczni i mają wręcz wrodzony talent do pozowania – ich gesty i spojrzenia są naturalne, bez cienia sztuczności. Na taką piękną parę trafiłam dzięki wystawieniu sesji ciążowej na licytację na rzecz maleńkiej Antosi walczącej z SMA #uratujAntosie
(zachęcam do wrzucenia choć kilku złotówek do skarbonki Antosi: https://siepomaga.pl/antosia )
(zachęcam do wrzucenia choć kilku złotówek do skarbonki Antosi: https://siepomaga.pl/antosia )
Z Weroniką i Michałem spotkałam się na początku września na sesji brzuszkowej. Szybka decyzja i umówiliśmy się na wschód słońca z aparatem. Trochę się obawiałam, by przyszła mama nie złapała kataru (o 6. rano było zaledwie 8 stopni C), ale Weronika okazała się zahartowaną dziewczyną, a jej mąż dotrzymywał jej dzielnie kroku 😉 Weronika miała na sobie sukienkę w stylu vintage i własnoręcznie upleciony wianek. Całości dopełniały trampki. Uwielbiam 🙂
Natura była dla nas wyjątkowo łaskawa. Bezchmurne niebo, poranne mgły, krople rosy na łąkach, a w oddali pokrzykiwania bażantów. Byliśmy świadkami zapierającego dech w piersiach spektaklu, gdy dzień walczył z nocą. Warto było zerwać się z łóżka bladym świtem, by wspólnie obejrzeć ten cudny wschód słońca.
A o 7. rano byłam już po pracy, mijając się z S. w progu, podczas gdy nasze dziecię jeszcze spało błogim snem. Wystarczył kwadrans na wypicie świeżo zaparzonej kawy i zrzucenie plików z karty pamięci na dysk. Takie zlecenia ustawiają dzień 🙂