W czasach, gdy zaczynałam naukę w średniej szkole i biegałam w harcerskim mundurze miałam prosty i jasny plan na życie: prowadzić pensjonat i zrobić kurs na przewodnika tatrzańskiego. Jak się później okazało, mój plan legł w gruzach, bowiem zmieniły mi się tzw. priorytety, a ja ostatecznie wylądowałam na studiach w stolicy.
Ale z tamtych czasów pozostała mi miłość do gór i całkiem spora garść wiedzy i anegdot o Tatrach. Dziś, gdy jedziemy w moje rodzinne strony i wchodzimy na szlak, zabawiam S. opowieściami. O tym, że Tytus Chałubiński określił panoramę z Gęsiej Szyi jako jedną z najpiękniejszych ekspozycji Wysokich Tatr. O tym, jak to archeolodzy znaleźli w jaskiniach masywu Kopy Magury szczątki niedźwiedzia z ery plejstocenu i o tym, że w tych samych jaskiniach pod koniec XIX wieku prowadził swoją”działalność” pewien czarownik… Wreszcie zamęczam S. pytaniami w stylu: „a wiesz co to są dziwożony?” albo „słyszałeś kiedyś na czym polega widmo Brockenu?”. Tak więc na szlaku bywam męcząca, ale mojemu towarzyszowi wędrówek wszelkie niedogodności wynagradzają widoki:)
Dzisiaj chcę się nimi podzielić również z Wami. Przedstawiam Wam kilka fotek z naszego listopadowego wypadu. Przed Wami zdjęcia z Hali Gąsienicowej, Kasprowego Wierchu i otoczenia Orlej Perci oraz Rusinowej Polany.
Przyjemnego obzirania:)