Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że będę fotografować karmiące piersią kobiety, pewnie popukałabym się w czoło i wróciła do stylizowania serniczka lub burgerów, by zrobić zdjęcie na swojego bloga kulinarnego.
Moja przygoda z fotografią cyfrową trwa już jakiś czas i ewoluuje podobnie jak i ja. Od fotografii kulinarnej do naturalnej fotografii rodzinnej. Nie stylizowanej, nie upudrowanej, wykonywanej w świetle lamp studyjnych.
Kocham naturalną fotografię, która dokumentuje zwykłe – niezwykłe momenty. Momenty zapisane na papierze fotograficznym, do których będziemy wracać po latach i które będą wywoływać w nas uśmiech i dobre emocje.
Karmienie piersią to jeden z tych tematów, które kręcą mnie na sesjach lifestyle w Waszych domach, a które od trzech lat przenoszę w plenerową scenografię organizując grupową sesję karmienia piersią.
Karmiłam swoją córkę 2,5 roku i te chwile były dla nas wyjątkowym czasem. To chwile niezwykłej bliskości. To czas intymności i echo pierwotnych instynktów.
Mamy, które wzięły udział w tegorocznym plenerze są na różnych etapach swojego macierzyństwa. Dla jednych to dopiero początek mlecznej drogi. Inne karmią kolejne dziecko, jeszcze inne za chwilę wybierają się na „karmieniową emeryturę”.
Dla kogoś to była pierwsza sesja fotograficzna w życiu, dla kogoś innego kolejna z rzędu. Jedna z dziewczyn napisała, że ten plener będzie zamknięciem pewnego etapu w życiu, „(…) trochę też nagrodą, bo jestem dumna, że moje ciało wykarmiło czwórkę dzieci”.
Osiem wspaniałych kobiet i osiem różnych historii macierzyństwa i naturalnego karmienia. Nie zawsze różowych, idealnych, bez skazy, czasem okupionych bólem i łzami.
Po raz kolejny obchodzimy Światowy Tydzień Promocji Karmienia Piersią, a te czułe kadry niech będą moim (naszym) skromnym wkładem w promowanie karmienia piersią.
